Majóweczka Dzień 5 Bieszczadzki!!
-
DST
105.12km
-
Czas
06:08
-
VAVG
17.14km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
No i się Bieszczady zaczynają! kierujemy się na Ustrzyki Górne. Po lewej ciągnie się Połonina Wetlińska, zaraz jedziemy na przełęcz skąd będzie widać Carycę. Spotykamy też tutaj kolarzy z sosnowskiego PTTK i Panią, która zrobi nam pamiątkowe zdjęcie na tle... stojących na parkingu samochodów. Jasne, trzeba przełamywać stereotypy, z górami tu wszyscy sobie robią ;) W Ustrzykach w sklepie nie było wody, wszystko wykupione. Do Wołosatego już nie zjeżdżamy, tylko odbijamy w dół. I tak naprawdę za niedługo wyjeżdżamy z gór... Jednak za mało mamy tych gór w granicach kraju, oj za mało. Od tej pory staramy się jak najszybciej dojechać do Lublina z nadzieją, że uda sie jeszcze zobaczyć Kaziemierz. I wjeżdżamy w pogórza, które okazują się krótkie acz strome, częste i wredne. Kierujemy się szosą na Czarną, a potem jedziemy wzdłuż Zalewu. Przy jednym z podjazdów na te "zielone wzgórza nad Soliną", mija nas para kolarzy jadących na lekko, krzyczących "powodzenia". Potraktowaliśmy to jak wyzwanie i zaczęliśmy ich gonić;) Podziwianie krajobrazów musiało poczekać i zaczęła się "gonitwa", która przyspieszyła poruszanie się po tych upierdliwych wzgórzach i urozmaiciła jazdę. Co ciekawe udało nam się ich podgonić - siedzieliśmy im na ogonie. Byli szybcy na zjazdach, ale podczas podjazdów wyrównywaliśmy różnicę. Później zjechaliśmy z szosy, co by wodę zakupić, bo już zbrakło. Ponownie spotkaliśmy ich w Polańczyku. Kolejnym punktem trasy była Solina, na zaporę tylko szybki rzut oka, bo trza było już noclegu szukać. A z tym za Soliną było słabo. wypadł on wreszcie w Myczkowcach w lesie nad jeziorem. Wzgórze było tak strome, że jedynym sensownym miejscem było postawienie namiotu tuż nad urwiskiem. Była obawa, ze zjedziemy z tym całym dobytkiem, ale dało radę.
Kategoria Majówka 2012 Z Gór do Lublina