Zakaukazie wyprawa dzień 8
-
DST
80.34km
-
Czas
04:40
-
VAVG
17.22km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś dla odmiany znów lało, ale był to tylko jednorazowy rzut. I było cholernie zimno, 13C, a odczuwalna jeszcze niższa. Dzień zaczęliśmy od kilkunastokilometrowego podjazdu na przełęcz i bardzo dobrze, bo od razu cieplej się zrobiło. Po drodze zatrzymaliśmy się u Pani Sprzedającej Kukurydzę, akurat okupowała ją też grupka Polaków z Zakopanego, którzy mówili, ze czeka nas tuż przed przelęczą kilukilometrowy nieoświetlony tunel i że pogoda sie nie poprawi. Potem zrobili nam zdjęcie i pojechali w kierunku Dilijan. A przemiła Pani ugościła nas kawą i herbą, pytała czy w Polsce mieszkają Ormianie. Cholernie się ucieszyła jak ja poinformowaliśmy, że obok kościoła Piotra i Pawła stoi ormiański chaczkar.
Ruszylismy dalej na spotkanie z tunelem. Okazało sie, że tunel owszem jest, ale całkowicie oswietlony i generalnie przejazd był bardzo bezpieczny. I ciekawostka - przed tunelem rosły jeszcze drzewa i generalnie było dość zielono, a po wyjeździe z mroku ukazały sie łyse góry, zupełnie bezdrzewne. Pojawiła sie też rzeka, gdzie skusiliśmy sie na szybkie prańsko. A potem lekki zjazd nad jezioro Sewan - wielki akwen na wysokości 2000 npm, który potocznie jest zwany "morzem Armenii". Jezioro piękne, turkusowe, woda przezroczysta. Tylko czemu tak zimno, do cholery? Zupełnie nie dało sie tam wskoczyć i wypławic na co tak czekałam. Zjechaliśmy za to oglądać monastyr, gdzie na placu spotkaliśmy Pana, który płynnie mówił po polsku. Okazało sie, ze 13 lat mieszkał w Kutnie. Mówił, że w PL bardzo mu się podobało i ze Polacy to mili i dobrzy ludzie..
Dzisiaj tez odkryliśmy ichni genialny ser. Jest tani, słony i naprawde bardzo smaczny.
Nocleg wypadł nad jeziorem w niskich krzaczorach z widokiem na osnieżone szczyty trzytysięczników. A droga wzdłuż Sewanu zupełnie w klimatach skandynawskich, jak nad brzegiem kamienistego, morskiego wybrzeża.
Kategoria Wyprawa 2012: Gruzja i Armenia