Zakaukazie wyprawa dzień 18
-
DST
40.42km
-
Czas
04:09
-
VAVG
9.74km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
Skacowani i niewyspani opuszczamy Pana Policjanta i ruszamy kontynuować pętlę. Jest zimno, jest deszcz i mnóstwo terenowych niespodzianek. I to przed czym przestrzegali nas Czesi, brak wiosek z jedzeniem. Ta droga to gigantyczny wysiłek energetyczny, a my przed ostateczną przełęczą orientujemy sie, ze ma już zapasów. Jest ostatnia wioska Cani, gdzie stoi kilka domów. Sklepu nie ma, ale sa Dwaj Panowie Z Siekierą. Genialnie, że Janek zna dobrze rosyjski i pyta ich czy nie sprzedadzą nam chleba. Panowie w odpowiedzi zapraszaja nas do siebie i podkarmiają. Dostajemy pyszną zupę fasolową, chleba z serem, sałtkę. Bez jedzenia nie dalibyśmy rady na tę przełęcz spojrzeć. Sa też mali chłopcy, bodajże rodzina Panów, którzy świetnie mówią po angielsku i guzińskim zwyczajem nas do siebie na nocleg, ale my mamy przed sobą misję przełecz. Zegnamy sie i jedziemy dalej, po kilkusetmetrach zaczyna lać. Droga robi sie jeszcze bardziej zabawna niz była. Tuż przed przełęczą widzimy jakiegoś pasterza mającego czapką. Pastuszek okazuje się jednym z tych wspinaczy/geologów, których spotkaliśmy juz w Armenii, co obdarowali nas czereśniami. Machał on czapką do reszty ekipy, aby do niego przywędrowali. Pogadaliśmy sobie miło, zapominając o złej drodze i pogodzie. Tym razem tez dostalismy od nich prezent - kilka słoików pulpetów ;) Powiedzieli, ze do przełeczy juz niedaleko, moze i niedaleko ale naprawdę konkretnie. Na samej przełeczy zrobiło sie okrutnie zimno, temperatura spodła do 8 stopni i wiało. ASle był to jednocześnie najpiękniejszy moment drogi, wiec nie zapominałam co chwile sie zatrzymywać i cykać foty. w dole juz było widać Użguli z wieżami obronnymi, ale zjeżdżaliśmy z prędkością 12km/h, wiec troche to trwało. A w wiosce na dzień dobry wyskoczył na droge wielki pies pasterski i bez wahania ugryzł Janka w nogę. Chwilę później zmrożeni zatrzymaliśmy sie na nocleg u gospodarzy (sami panowie), gdzie była mozliwość ogrzania sie i wysuszenia przy piecyku.
Kategoria Wyprawa 2012: Gruzja i Armenia