Gminne 300km i zarazem mój kilometrowy rekord!
-
DST
302.06km
-
Czas
15:05
-
VAVG
20.03km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
Póki co dane wyjazdu na szybko: Jechałam giovannim , pobudka tzn. pierwszy dzwonek budzika o 4:10, samo zwleknięcie sie nieco później. Start przed 6. Kierunek na Wejherowo (cudownie puste szosy!), potem Lębork, na Słupsk i powrót trzycyfrówką na Redę. Wpadło mi duzo gmin podczas jazdy. Ciemność zapadła jak wjechaliśmy do Redy i ta naturalna i ta latarniana (całe miasto nie było oświetlone, tylko gdzieś tam pojedyncze punkty). No i oczywiscie najgorszy był jak zwykle odcinek miejski Reda-Rumia-Redłowo, potem już jakoś poszło. Ale kilka km trzeba było dokręcać.
Ogólnie jechało mi się bardzo dobrze, nic mnie nie bolało poza nadgrastkami. No i irytujące już były te pieruńskie kaszubskie moreny zwłaszcza na koniec..! Pierwsze 100 przejechaliśmy bardzo szybko i wtedy tez zrobiliśmy przerwe 30min na kawke, gdzie Panowie obok pili zimnego browarka i smaka tylko robili. Druga przerwa, już na obiad, była w Wicku na 180km. Więcej przerw nie było, bo zalezało nam, zeby dojechac do Redy przed zmrokiem. Dzień był ciepły, wrecz upalny, schodziły gigantyczne ilości płynów. Jeździliśmy bocznymi drogami, niektróe genialne - dobry asfalt, puste i przez lasy, kilka km krajówką i potem do Redy 3cyfrówka. Ruch samochodowy zaczał sie póżnym popołudniem kiedy wszyscy zaczeli wracac znad morza z tego długiego weekendu, sam zjazd do Redy był totalnie zakorkowany, wtedy była satysfakcja podczas śmigania między samochodami.
Ogólnie jazda mi sie podobała. Cieszę sie, ze Janek sie przekonal co do pomysłu, zeby ruszac z samego rana, a nie gdzies tam tłuc sie pociagami i startowac przed południem. No i cieszę sie tez, ze udało się przejechać i pobić mój wczesniejszy rekord (203km)! :)
Kategoria Wypady jednodniowe