Maj, 2012
Dystans całkowity: | 996.16 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 55:11 |
Średnia prędkość: | 17.96 km/h |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 71.15 km i 4h 14m |
Więcej statystyk |
Majóweczka Dzień 7 wjeżdżamy w lubelskie
-
DST
142.52km
-
Czas
07:08
-
VAVG
19.98km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sandomierz nie tym razem, a szkoda! Już rok temu jak byłam z Agą na wyprawce, nie udało nam się tam zajechać, liczyłam, ze teraz uda się dotrzeć. Mam wielkiego smaka na ten Sandomierz! Staramy sie zahaczyć chociaż o Kazimierz. Teren sie zdecydowanie wypłaszczył , jedziemy o wiele szybciej i dłużej, białymi drogami wzdłuż Sanu. Nocujemy za Józefowem, dokładnie na granicy woj. podkarpackiego i lubelskiego. W nocy budzą młodociani imprezowicze, którzy przyjechali tu uczcić urodziny nijakiej bardzo wesołej Ani. I choć nie byliśmy skitrani w tym lesie, nie odkryli naszego obozu.
Kategoria Majówka 2012 Z Gór do Lublina
Majóweczka Dzień 6 pogórzowo - burzowy
-
DST
105.18km
-
Czas
05:36
-
VAVG
18.78km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
To był jedyny dzień kiedy dopadł nas deszcz, a konkretnie burza. Krajobraz typowo pogórzowy. Najpierw Lesko, gdzie akurat trwały uroczystości z okazji święta 3 maja. Potem dłuższa przerwa w Sanoku. I mnóstwo, mnóstwo motocyklistów. Świetnie to wygląda jak pomykają stadami szosą. I każdy motor inny. I z tyłu zazwyczaj siedzą laski z trzepoczącym włosiem spod kasku. w sumie większość Panów Motocyklistów też dysponuje trzepoczącym włosiem spod kasku. Potem kierunek Dydnia - burza - Dynów i nocleg przed Łańcutem.
Kategoria Majówka 2012 Z Gór do Lublina
Majóweczka Dzień 5 Bieszczadzki!!
-
DST
105.12km
-
Czas
06:08
-
VAVG
17.14km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
No i się Bieszczady zaczynają! kierujemy się na Ustrzyki Górne. Po lewej ciągnie się Połonina Wetlińska, zaraz jedziemy na przełęcz skąd będzie widać Carycę. Spotykamy też tutaj kolarzy z sosnowskiego PTTK i Panią, która zrobi nam pamiątkowe zdjęcie na tle... stojących na parkingu samochodów. Jasne, trzeba przełamywać stereotypy, z górami tu wszyscy sobie robią ;) W Ustrzykach w sklepie nie było wody, wszystko wykupione. Do Wołosatego już nie zjeżdżamy, tylko odbijamy w dół. I tak naprawdę za niedługo wyjeżdżamy z gór... Jednak za mało mamy tych gór w granicach kraju, oj za mało. Od tej pory staramy się jak najszybciej dojechać do Lublina z nadzieją, że uda sie jeszcze zobaczyć Kaziemierz. I wjeżdżamy w pogórza, które okazują się krótkie acz strome, częste i wredne. Kierujemy się szosą na Czarną, a potem jedziemy wzdłuż Zalewu. Przy jednym z podjazdów na te "zielone wzgórza nad Soliną", mija nas para kolarzy jadących na lekko, krzyczących "powodzenia". Potraktowaliśmy to jak wyzwanie i zaczęliśmy ich gonić;) Podziwianie krajobrazów musiało poczekać i zaczęła się "gonitwa", która przyspieszyła poruszanie się po tych upierdliwych wzgórzach i urozmaiciła jazdę. Co ciekawe udało nam się ich podgonić - siedzieliśmy im na ogonie. Byli szybcy na zjazdach, ale podczas podjazdów wyrównywaliśmy różnicę. Później zjechaliśmy z szosy, co by wodę zakupić, bo już zbrakło. Ponownie spotkaliśmy ich w Polańczyku. Kolejnym punktem trasy była Solina, na zaporę tylko szybki rzut oka, bo trza było już noclegu szukać. A z tym za Soliną było słabo. wypadł on wreszcie w Myczkowcach w lesie nad jeziorem. Wzgórze było tak strome, że jedynym sensownym miejscem było postawienie namiotu tuż nad urwiskiem. Była obawa, ze zjedziemy z tym całym dobytkiem, ale dało radę.
Kategoria Majówka 2012 Z Gór do Lublina
Majóweczka Dzień 4 w Bieszczad stronę
-
DST
101.87km
-
Czas
06:21
-
VAVG
16.04km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z rańca ruszamy na Tylawę, potem wysoko położone Jaśliska - btw to już drugie rowerowe odwiedziny tej miejscowości, pierwszy raz był rok temu podczas powrotu ze Słowacji, co nas Słowacy na granicy śliwowicą częstowali! Stąd szosą do Komańczy, krótka przerwa ku posileniu i jedziemy dalej. A że ciepło, wręcz upalnie, zradza się pomysł orzeźwienia. Jest na trasie mostek, jest i rzeka - no to pod mostek, garderoba bieliźniana i do rzeki. Się pławimy i okazuje się, ze nie jesteśmy sami, dołącza do nas Pan Z Winiaczem, który przed konsumpcją postanowił się odświeżyć. I tak sobie wszyscy obok siebie w górskiej, wartkiej wodzie, jest superswojsko, Pan coś gaworzy i rzuca dowcipami, a na odchodne ściąga koszulkę, która odpływa z nurtem rzeki, mówiąc, ze to sposób komandosów! Po kąpiółce ciśniemy jeszcze do Cisnej, przed którą zewsząd bajeczne widoki i w lesie za miastem rozbijamy obóz.
Kategoria Majówka 2012 Z Gór do Lublina