Sierpień, 2012
Dystans całkowity: | 1051.78 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 50:44 |
Średnia prędkość: | 18.76 km/h |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 45.73 km i 3h 22m |
Więcej statystyk |
Na kolejkę do Agi
-
DST
85.05km
-
Czas
04:36
-
VAVG
18.49km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
I dzięki partyjce już zdecydowanie wiem co chce na urodziny! A wracaliśmy w ciepłej, letniej, nocnej ulewie.
Kategoria Mijjasto..
Z Rulonem do Dodo a potem Jelitkowo
-
DST
33.75km
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tym razem Rulon był w jakieś gorszej formie i strasznie ciagnął. Przebiegł 27km, do Jelitkowa już go nie braliśmy. A z resztą po co, tam ciagle tony ludzi.
Kategoria Mijjasto.., Teren, Wycieczki z Rulonem!
Na szarlotę z dziewczętami i nocą przez las
-
DST
41.36km
-
Czas
02:21
-
VAVG
17.60km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Teren, Mijjasto..
Na rowerze Maćka co by oddać rower Maćka
-
DST
11.20km
-
Sprzęt Nie moje ale też dają radę...
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Mijjasto..
Do Ani
-
DST
12.81km
-
Czas
00:40
-
VAVG
19.22km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Mijjasto..
Miasto
-
DST
9.14km
-
Czas
00:30
-
VAVG
18.28km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Mijjasto..
Z Martą - załatwianie pierdół, a potem na desera!
-
DST
20.66km
-
Czas
01:11
-
VAVG
17.46km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak w tytule!
Kategoria Mijjasto..
Gminne 300km i zarazem mój kilometrowy rekord!
-
DST
302.06km
-
Czas
15:05
-
VAVG
20.03km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
Póki co dane wyjazdu na szybko: Jechałam giovannim , pobudka tzn. pierwszy dzwonek budzika o 4:10, samo zwleknięcie sie nieco później. Start przed 6. Kierunek na Wejherowo (cudownie puste szosy!), potem Lębork, na Słupsk i powrót trzycyfrówką na Redę. Wpadło mi duzo gmin podczas jazdy. Ciemność zapadła jak wjechaliśmy do Redy i ta naturalna i ta latarniana (całe miasto nie było oświetlone, tylko gdzieś tam pojedyncze punkty). No i oczywiscie najgorszy był jak zwykle odcinek miejski Reda-Rumia-Redłowo, potem już jakoś poszło. Ale kilka km trzeba było dokręcać.
Ogólnie jechało mi się bardzo dobrze, nic mnie nie bolało poza nadgrastkami. No i irytujące już były te pieruńskie kaszubskie moreny zwłaszcza na koniec..! Pierwsze 100 przejechaliśmy bardzo szybko i wtedy tez zrobiliśmy przerwe 30min na kawke, gdzie Panowie obok pili zimnego browarka i smaka tylko robili. Druga przerwa, już na obiad, była w Wicku na 180km. Więcej przerw nie było, bo zalezało nam, zeby dojechac do Redy przed zmrokiem. Dzień był ciepły, wrecz upalny, schodziły gigantyczne ilości płynów. Jeździliśmy bocznymi drogami, niektróe genialne - dobry asfalt, puste i przez lasy, kilka km krajówką i potem do Redy 3cyfrówka. Ruch samochodowy zaczał sie póżnym popołudniem kiedy wszyscy zaczeli wracac znad morza z tego długiego weekendu, sam zjazd do Redy był totalnie zakorkowany, wtedy była satysfakcja podczas śmigania między samochodami.
Ogólnie jazda mi sie podobała. Cieszę sie, ze Janek sie przekonal co do pomysłu, zeby ruszac z samego rana, a nie gdzies tam tłuc sie pociagami i startowac przed południem. No i cieszę sie tez, ze udało się przejechać i pobić mój wczesniejszy rekord (203km)! :)
Kategoria Wypady jednodniowe
Parkowa Rowerowa
-
DST
40.48km
-
Czas
02:22
-
VAVG
17.10km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzień jak dzień, a wieczorem wybraliśmy sie + Kala i Marta do Parkowej na skakanie, piwska i fryty.
Kategoria Mijjasto..
Peleton Samic + Samiec Przewodni + kąpiel w gigantycznych falach
-
DST
81.38km
-
Czas
04:31
-
VAVG
18.02km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
W dzień swięty, a przede wszystkim wolny, obraliśmy kierunek Sobieszewo, zwłaszcza, ze nie wszyscy mieli okazję zawitać tam na welocypedach. W skład Drużyny weszło: Samic sztuk 5 i Samiec sztuk 1. O 12 za mostem grupa miała sie powiększyć o kolejne ileś osób. Do spotkania jedank nie doszło, bo Organizator zapomnial telefonu i penetrowanie wyspy odbyło siew gronie 6osobowym. Było włażenie na wieże ornitologiczne, krecenie po lasach, ale zdecydowanie najbardziej ekscytujaca była kapiel w morzu! Fale były godne, bo dzień wietrzny i deszczowy, woda wydawała sie ciepła, zero luda na plażach. a właśnie plaże - z trójmiejskich właśnie te sobieszewskie doceniam najbardziej, bo są szerokie, czesto nieobludzone i i nie ma ohydnych bud z żarciem i w sezonie mozna bezproblemowo puścić psa ze smyczy. Po rześkiej kąpieli konsumpcja wszelakich dóbr i ruszyliśmy dalej. Samiec wracał juz do domu, a my z Dziewczętami ruszyłyśmy dalej na zwiady wyspy. Aga zaproponowała objazd dookoła z odwiedzeniem jej ulubionego zakątka. Tuż za plaża spotkalismy ta drugą grupę, która miała sie dołączyć o 12!
Ogólnie wypad baaardzo udany i fajnie, ze w większej dziewczęcej grupie:)
Kategoria Wypady jednodniowe