Majóweczka Dzień 4 w Bieszczad stronę
-
DST
101.87km
-
Czas
06:21
-
VAVG
16.04km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z rańca ruszamy na Tylawę, potem wysoko położone Jaśliska - btw to już drugie rowerowe odwiedziny tej miejscowości, pierwszy raz był rok temu podczas powrotu ze Słowacji, co nas Słowacy na granicy śliwowicą częstowali! Stąd szosą do Komańczy, krótka przerwa ku posileniu i jedziemy dalej. A że ciepło, wręcz upalnie, zradza się pomysł orzeźwienia. Jest na trasie mostek, jest i rzeka - no to pod mostek, garderoba bieliźniana i do rzeki. Się pławimy i okazuje się, ze nie jesteśmy sami, dołącza do nas Pan Z Winiaczem, który przed konsumpcją postanowił się odświeżyć. I tak sobie wszyscy obok siebie w górskiej, wartkiej wodzie, jest superswojsko, Pan coś gaworzy i rzuca dowcipami, a na odchodne ściąga koszulkę, która odpływa z nurtem rzeki, mówiąc, ze to sposób komandosów! Po kąpiółce ciśniemy jeszcze do Cisnej, przed którą zewsząd bajeczne widoki i w lesie za miastem rozbijamy obóz.
Kategoria Majówka 2012 Z Gór do Lublina
Majóweczka Dzień 3 - znowu cudownie ciepły!
-
DST
104.08km
-
Czas
06:12
-
VAVG
16.79km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z Żegiestowa kierujemy się na Muszynę, ale najpierw szybkie śniadanko przed sklepem. Mijamy Tylicz, Czyrną i przerwa na orzeźwiającą kąpiel w rzece. Nie ma nic lepszego! Pod sklepem w Uściu Gorlickim zatrzęsienie rowerzystów. Są m.in. Dwaj Sympatyczni Panowie, z którymi sobie gaworzymy o tym i o tamtym. Okazuje się, ze Panowie z Niskim za pan brat, bo cyklicznie jeżdżą tu od kilkunastu lat i pomagają dobrać nam ciekawe trasy. Posileni, wygadani ruszamy w Niski, gdzie oczywiście przejeżdżamy przez Kwiatoń, gdzie niezmiennie króluje tam cerkiew grekokatolicka pw. Świętej Paraskewy (z imponującym wnętrzem), obecnie użytkowana jako kościół rzymskokatolicki. No i jak to Niski, mnóstw krzyży, drewnianej architektury oraz strumyczków i rzek i jeszcze ta wredna droga usłana kamykami, czyhającymi na niemtbowskie opony. Ale za to po kamiennej przeprawie wyjeżdżamy na gładziuteńką, pustą szosę biegnącą przez Magurski Park Narodowy. Nocleg wypada za Krempną, tuż nad rzeką, pośród niewielkich krzaczorów.
Kategoria Majówka 2012 Z Gór do Lublina
Majóweczka Dzień 2 - Pieninowo-Dunajcowy!
-
DST
124.84km
-
Czas
06:48
-
VAVG
18.36km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
Budzimy się i.. góry!! I w tle ośnieżone tatrzańskie szczyty! Ale mi już tego brakowało, odpoczywam samym widokiem. No i w drogę! Pogoda jest po prostu najlepsza na świecie i dopiero się rozkręca, bo to raniec jeszcze. Kierujemy się na Krościenko, ale zamiast dolnej 3cyfrówki, proponuję zahaczyć o Pieniny (nie byłam tam już z kilkanaście lat!). Pomysł okazuje się godny bo najpierw mijamy zamki (Czorsztyn, Niedzica), a potem czeka na nas przepiękna krajoznawcza droga wzdłuż Dunajca. Ludzi co prawda mnóstwo, bo to niedzielna majówka, ale nawet mnie tak nie irytują, bo jest cudownie! Ostatni raz w Pieninach byłam jakieś kilkanaście lat temu na spływie i teraz ten rowerowy powrót. Wyjeżdżamy w Szczawnicy, która widać po architekturze, że była kurortem jeszcze przedwojennym. Uzdrowisko założono tam już w XIX w. (ale prawa miejskie Szczawnica otrzymała dopiero w latach 60 zeszłego wieku) i leczono choroby układu oddechowego i pokarmowego. Co ciekawe na przełomie lat 70 i 80 XX wieku Szczawnica była połączona z Krościenkiem i nosiła wówczas nazwę Szczawnica-Krościenko.
Stamtąd kierujemy się na Piwniczną - tu tez byłam wieki temu i zupełnie inaczej ją zapamiętałam (większą i wyżej położoną). Miasto o ciekawej historii, założone w XIV w przez Kazimierza Wielkiego (otrzymało wówczas prawa miejskie). Oczywiście jest to uzdrowisko, które szczycie się "kwaśnymi wodami".
I dalej zaczyna się kolejna genialna trasa wzdłuż granicy, do Żegiestowa. Jest to zdrojowa wieś bardzo ładnie położona, także bogata w wody lecznicze, ale przede wszystkim piękne widoki! Rozbijamy się w lesie na wzgórzu, gdzie rozpoczyna się wielka ofensywa komarów.
Kategoria Majówka 2012 Z Gór do Lublina
Majóweczka Dzień 1 - pociągowy
-
DST
13.68km
-
Czas
00:45
-
VAVG
18.24km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota mija pod hasłem PKP i jest masakrycznie gorąca! I jak łatwo się domyśleć w wagonie panuje beztlenowa parówa, ale na szczęcie nie ma odwiecznych problemów z przewozem rowerów. Wychodzimy z pociągu w nocy w Nowym Targu i rozbijamy po omacku się jakieś 10km za miastem.
Kategoria Majówka 2012 Z Gór do Lublina
5
-
DST
5.00km
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Mijjasto..
Załatwianie pierdół, które się udało załatwić
-
DST
16.83km
-
Czas
00:58
-
VAVG
17.41km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
i m.in. bilety na majówę zakupione!
Kategoria Mijjasto..
Zachdniopomorskie Dzień 2
-
DST
70.87km
-
Czas
03:52
-
VAVG
18.33km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rankiem w Sławnie budzi słońce i Paulina, która zrobiła genialne śniadanie! Jeszcze trochę się krzątamy, pakujemy, psy szczekają. Żegnamy gościnną chatkę Pauliny i trochę się gubimy się przy wyjeździe z miasta. Nie wiem jak to się zadziało, ale przynajmniej udaje nam się zobaczyć rynek, a raczej jego socjalistyczną wizję, bo z historycznymi budynkami tu niestety kiepsko. Mało co się zachowało (bramy gotyckie, kościoły i kilka kamieniczek). A słońce cudownie przygrzewa!
Ze Sławna kierujemy się do Ustki i im bliżej morza to oczywiście wietrzniej i chłodniej. Zabudowa miasta mi jak najbardziej do mnie przemawia, niewysoka Jakoś tak przytulnie i sympatycznie! Zostawiamy Ustkę i kierunek Słupsk. Po drodze przejeżdżamy przez wioski z tymi wielkimi, ceglanymi gospodarstwami, gdzie wewnątrz każdego znajduje się podwórko na planie prostokąta. Niesamowicie to wygląda.
W Słupsku czeka pociąg z rekordowym wysokim progiem.. Nie muszę chyba opisywać jak interesująco wygląda wchodzenie do środka z obładowanym rowerem.
Kategoria Wypady sobotnio-niedzielne
Zachodniopomorskie. dzień 1
-
DST
128.71km
-
Czas
06:55
-
VAVG
18.61km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najpierw pociągiem do Białogardu, potem jazda z burzą w tle do Ustronia Morskiego. Szybko się okazało, że wycieczka z zeszłego tygodnia była krajoznawczą perełką! Na tych terenach nie było na czym oka zawiesić. Zanim dojechaliśmy na plażę, po lewej i prawej stronie drogi zawiewało nudą. Oczywiście potem, jak jechaliśmy wzdłuż wybrzeża, teren natychmiastowo się ożywił. Mijaliśmy morskie miejscowości, które w sezonie zamieniają się pewnie w jedno, wielkie zło. Póki co było cichuteńko.. Podobała mi się trasa, gdzie po lewej szumiało morze, a po prawej wyłaniało się przybrzeżne jezioro. Ponieważ późno zaczeliśmy tę sobotnią trasę, pod wieczór trzeba był ostro gonić. Na noc mieliśmy zajechać do Pauliny czyli że do Sławna. Jazda przez kilkanaście km po ciemku krajówką może nie było idealnym pomysłem, ale wyjścia nie było. I ten cholerny wiatr i jego zamach na moje kolana... Do Pauli zajeżdzamy ok. 21 i na wstępie dostajemy ciepły rosół. Po prostu bajka!
Kategoria Wypady sobotnio-niedzielne
Lasy z J&M
-
DST
34.69km
-
Czas
02:07
-
VAVG
16.39km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Teren
Do Kuby na ploty
-
DST
8.71km
-
Czas
00:32
-
VAVG
16.33km/h
-
Sprzęt Lord R.
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Mijjasto..