Ida prowadzi tutaj blog rowerowy

Zakaukazie wyprawa dzień 4

  • DST 47.77km
  • Czas 03:02
  • VAVG 15.75km/h
  • Sprzęt Lord R.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 czerwca 2012 | dodano: 27.07.2012

Budzimy się, zwijamy i ruszamy na podbój przełęczy. Opuszczamy ostatni niespecjalny zimowy kurort i przed nami już tylko coraz piekniejsze okoliczności przyrody. Generalnie słów brak jak tam jest pięknie. Tuż przed przełęczą kończy się asfalt i rozpoczyna szuter. Świetnie wygladały tiry pomykajace po tej górskiej dziurawej drodze. I tu, trzeba przyznać Gruzini uważali na tej krętej, wąskiej drodze. Jechali bardzo wolno, spokojnie się mijali, ogólnie sielanka na drodze. Wjechaliśmy na przełęcz (2379 npm), póki co mój najwyższy punkt zdobyty na rowerze. No i zaczął sie zjazd, tez w szutrowym klimacie.I chwilę potem... awaria roweru Janka (część 1). Bagażnik sie postanowił poluzować, po czym spaść i wyłamać przy okazji szprychę. Wokół dzikie góry, zero rowerzystów i brak szprych. Do Kazbegi było jeszcze 10 km. Udało się przymocować bagażnik i zapanowac wstępnie nad tym chaosem. jedziemy dalej. Zjazd jednak coraz bardziej niepasujacy do wyłamanej szprychy, bo stromy i obfity w prawdziwie górskie akcesoria jak dziury, kamloty. Ale za to widoki!!!!!
Kazbegi jak to kurort - jedna ulica, kilka noclegowni i tyle. W tle Kazbek świecący ośnieżonym, wulkanicznym szczytem. Jako, że musimy szybko znaleźć mechanika rowerowego czy przynajmniej takiego co naprawi nam szprychę, łapiemy transport do stolicy i to całkiem tanio, bo podczepiamy sie pod wycieczkę dwóch Białorusinek. Jedziemy, jedziemy, chloniemy widoki i nagle stoimy, bo na drodze przemieszcza sie gigantyczne stado owiec. One stoja, my stoimy, wszyscy trąbią - kosmos! Potem, mniej wiecej za przełęczą, zatrzymujemy się, kierowca wysiada po czym przynosi czaczę (ichni bimber) i polewa bardzo bogate pięćdziesiątki Białorusinkom, po czym polewa jeszcze raz, odwaraca sie w nasza stronę wołając: "Polaki! Wódka!" No to biesiada! My pijemy, Białorusinki piją, kolega Pana Kierowcy także, on na szczęście niet. I tak trzy razy, wedle zwyczaju i tradycji, a te trzeba wszak szanować!
Nocleg pryed Tbilisi, na stromej polanie.


Kategoria Wyprawa 2012: Gruzja i Armenia


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa azprz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]