Ida prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w kategorii

Wyprawa 2012: Gruzja i Armenia

Dystans całkowity:1793.49 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:111:20
Średnia prędkość:15.53 km/h
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:64.05 km i 4h 27m
Więcej statystyk

Zakaukazie wyprawa dzień 7

  • DST 72.85km
  • Czas 05:23
  • VAVG 13.53km/h
  • Sprzęt Lord R.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 czerwca 2012 | dodano: 29.07.2012

Nie dziwi mnie deszcz w Polsce, w Skandynawii, ale w latem? W Armenii? A i owszem. Dziś lało cały dzień i temperatura osiagała fascynujacy przedział od 8 do 13 stopni. I zeby było zabawniej dostałam z Polski smsa, ze tam 30 stopni, słońce i ogółna sielanka.. Mokrzy i lekko zmachani, bo ciągle w górę, dojechaliśmy na przełęcz, gdzie nas osuszyła Miła Ormianka z córeczką. Widząc zmoknięte rowerowe kury rozpaliła piec, ugotowała herbatę, zrobiła jajecznicę i sałatkę i tak przeczekiwaliśmy największa ulewę. W zamian odwdzieczyliśmy sie oczywiscie pocztówką i "Czterema kątami" dal małej, które jakimś cudem woziłam w sakwie. Jak sie ciut polepszyło ruszyliśmy dalej. Wciaz było zimno, co potęgował zjazd z przełeczy, ale przynajmniej sucho (póki co). Dojechaliśmy do Dilijan, gdzie pijany właściciel mercedesa chciał mi dać "dzięgi", co bym sobie samochód kupiła. Po czym jak gdyby nigdy nic wsiadł do samochodu i z pewnymi problemami odjechał. Pierwszy raz widział wtedy jazdę zygzakiem.
Dzisiaj krajobrazy trudno było dostrzec, bo zasłaniała je wszechobecna i upierdliwa mgła, a kiedy na chwilę sie odsuwały widok był na Kaszuby i Wysoczyznę Elbląską, generalnie akcent Polski!
Nocowaliśmy tuż za Dilijan razem z deszczem.


Kategoria Wyprawa 2012: Gruzja i Armenia

Zakaukazie wyprawa dzień 6

  • DST 94.79km
  • Czas 06:07
  • VAVG 15.50km/h
  • Sprzęt Lord R.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 29 czerwca 2012 | dodano: 28.07.2012

A rano niespodzianka - nie leje! Ruszamy więc dziarsko pod granicę, po drodze zatrzymując się w maciupeńkim, wiejskim sklepiku, co by zjeść śniadanie. I tu miła (i wówczas pierwsza) niespodzianka - Pan Właściciel przemiło ugościł nas na swych włościach. Zaparzył nam czaj w tych typowych małych szklaneczkach, mówiąc, ze on mieszka w Gruzji, ale tak naprawdę jest z Azerbejdżanu i w jego kraju zawsze ugaszcza się herbata. Śniadanko pierwsza klasa, jestem absolutną fanką ich chlebów, które są zazwyczaj okrągłe czy tam owalne, nie wysokie i mają konsystencję słonego ciasta drożdżowego.
Granice przekraczamy bezproblemowo i całkiem szybko. Po przejsciu kontroli gruzińskiej, kupujemy wizę, wypełniając wcześniej formularz i otwierają sie ormiańskie wrota. Już po pierwszych kilku metrach widać, ze to jest kraj wesoły i sympatyczny. Ludzie nas pozdrawiali, zagadywali. A parę kilometrów przed podjazdem do monastyru, akurat jak wypowiedziałam magiczne słowa "jestem głodna", zatrzymała sie obok nas rodzinka, zapraszając nas do swojego sadu na biesiadę. Ile to było radości! Na stół wjechały samodzielnie wyhodowane warzywa i owoce no i bimber (Oczywiście też własnoręczny). Posiedzieliśmy, pogaworzysliśmy, dowiedzieliśmy sie, ze Pan Tata nie lubi Rosjan i Amerykanów. I ten poglad będzie powszechnie akcentowany przez cały wyjazd. Rodzinka obdarowała nas workiem świeżych owoców, a my ich pocztówką z naszego miasta i ruszyliśmy dalej zdobywać monastyr w Haghpat. Tradycja jest, ze żaden monastyr w dolinie nie stoi, takze czekał nas stromy podjazd ze świetnym jak zwykle widokiem z góry. Widać wyraźnie było wąwóz, którym biegła nasza droga, a po obu stronach strome skały z jakby płaskowyżem, na którym wybudowano wioski z socjalistycznymi blokami!
I wreszcie oglądamy monastyr z bliska i nawet ze środka. W tym samym czasie wysypał sie autobus z rozwrzeszczanymi dzieciakami, dla których monastyr ten był idealną ścianką wspinaczkową, tudzież obiektem innych fascynujacych zabaw. Nocujemy za miejscowością Vanjor


Kategoria Wyprawa 2012: Gruzja i Armenia

Zakaukazie wyprawa dzień 5

  • DST 89.56km
  • Czas 05:01
  • VAVG 17.85km/h
  • Sprzęt Lord R.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 28 czerwca 2012 | dodano: 28.07.2012

Udaje się naprawić rower u jakiś mechaników na ichnim targu. Jak się potem okaże Panowie dobrymi serwisantami nie byli i generalnie do problemu podeszli dość powierzchownie, co potem urodzi kolejna awarię.. Ale póki co wyjeżdzamy z Tbilisi po raz drugi, żegnani w strugach deszczu i kierujemy sie pod granicę armeńską. Deszcz tak jk zaczał towarzyszyć nam w stolicy, tak nas nie opuszcza przez cały dzień. A tuż pod granicą całkowicie zmienia sie krajobraz z górskiego na stepowy!


Kategoria Wyprawa 2012: Gruzja i Armenia

Zakaukazie wyprawa dzień 4

  • DST 47.77km
  • Czas 03:02
  • VAVG 15.75km/h
  • Sprzęt Lord R.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 czerwca 2012 | dodano: 27.07.2012

Budzimy się, zwijamy i ruszamy na podbój przełęczy. Opuszczamy ostatni niespecjalny zimowy kurort i przed nami już tylko coraz piekniejsze okoliczności przyrody. Generalnie słów brak jak tam jest pięknie. Tuż przed przełęczą kończy się asfalt i rozpoczyna szuter. Świetnie wygladały tiry pomykajace po tej górskiej dziurawej drodze. I tu, trzeba przyznać Gruzini uważali na tej krętej, wąskiej drodze. Jechali bardzo wolno, spokojnie się mijali, ogólnie sielanka na drodze. Wjechaliśmy na przełęcz (2379 npm), póki co mój najwyższy punkt zdobyty na rowerze. No i zaczął sie zjazd, tez w szutrowym klimacie.I chwilę potem... awaria roweru Janka (część 1). Bagażnik sie postanowił poluzować, po czym spaść i wyłamać przy okazji szprychę. Wokół dzikie góry, zero rowerzystów i brak szprych. Do Kazbegi było jeszcze 10 km. Udało się przymocować bagażnik i zapanowac wstępnie nad tym chaosem. jedziemy dalej. Zjazd jednak coraz bardziej niepasujacy do wyłamanej szprychy, bo stromy i obfity w prawdziwie górskie akcesoria jak dziury, kamloty. Ale za to widoki!!!!!
Kazbegi jak to kurort - jedna ulica, kilka noclegowni i tyle. W tle Kazbek świecący ośnieżonym, wulkanicznym szczytem. Jako, że musimy szybko znaleźć mechanika rowerowego czy przynajmniej takiego co naprawi nam szprychę, łapiemy transport do stolicy i to całkiem tanio, bo podczepiamy sie pod wycieczkę dwóch Białorusinek. Jedziemy, jedziemy, chloniemy widoki i nagle stoimy, bo na drodze przemieszcza sie gigantyczne stado owiec. One stoja, my stoimy, wszyscy trąbią - kosmos! Potem, mniej wiecej za przełęczą, zatrzymujemy się, kierowca wysiada po czym przynosi czaczę (ichni bimber) i polewa bardzo bogate pięćdziesiątki Białorusinkom, po czym polewa jeszcze raz, odwaraca sie w nasza stronę wołając: "Polaki! Wódka!" No to biesiada! My pijemy, Białorusinki piją, kolega Pana Kierowcy także, on na szczęście niet. I tak trzy razy, wedle zwyczaju i tradycji, a te trzeba wszak szanować!
Nocleg pryed Tbilisi, na stromej polanie.


Kategoria Wyprawa 2012: Gruzja i Armenia

Zakaukazie wyprawa dzień 3

  • DST 54.37km
  • Czas 04:10
  • VAVG 13.05km/h
  • Sprzęt Lord R.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 26 czerwca 2012 | dodano: 27.07.2012

Najpierw sie wyspalismy, odrabiając wczorajszą lotniskową nockę. No i raczej było co odsypiać, bo zajęło nam to 12h! Ruszyliśmy więc baardzo późno. Dzień znowuż był genialnie ciepły, słoneczny i ogólnie fantastyczny. Miła odmiana po poskim lecie przy 15 stopniach. Droga praktycznie od wczoraj sie nie zmieniała, dalej trzymała sie blisko rzeki. Generalnie raz podjazd, potem zjazd. Widoki dalej w tematyce bieszczadzkiej. Wszystko sie totalnie zmieniało od chwili, kiedy spotkaliśmy polskich motocyklistów. Przy przystani ze źródełkiem powiedzieli nam, że do Kazbegi jeszcze ok. 45 km i że teraz to będzie stromo aż do końca i ze czekają nas widoki zapierające dech. I kilkaset metrów od miejsca spotkania zaczął serpentynowy podjazd. Krajobraz zmienił się całkowicie: zniknęły drzewa, wyłoniły sie skałay, gdzieś tam daleko ośnieżone szczyty, strome przepaście - bajka! Nocujemy jeszcze przed przełęczą, za jakimś kurortem narcierskim w niewielkich krzaczorach.


Kategoria Wyprawa 2012: Gruzja i Armenia

Zakaukazie dzień 2 Tbilisi - Anannuri

  • DST 112.70km
  • Czas 06:40
  • VAVG 16.91km/h
  • Sprzęt Lord R.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 25 czerwca 2012 | dodano: 27.07.2012

Wypuszczają nas z lotniska ok. 5.00 czyli 3.00 naszego czasu. I już o tej porze panuje odczuwalne ciepło. I widać pierwsze górki!Jeszcze składanie, dokręcanie i odpakowywanie z folii bąbelkowej rowerów i ruszamy wreszcie w świat!
Droga do centrum okazuje się całkiem udana, bo wzdłuż pasa szybkiego ruchu ciągnie się poboczna, całkowicie pusta ulica. Samo Tbilisi... od razu widać, że rządzą zmotoryzowani. Mają nawet przy światłach sekundnik odliczający czas do zmiany danego światła. I w sumie jest to cholernie przydatne. Przejścia dla pieszych występują w formie podziemnej albo nie występują wcale, bo nawet jak są gdzie namalowane pasy, to tak tylko dla ozdoby jezdni i nikt sobie nimi nie zaprząta głowy. Tak więc pojawiają się potężne problemy ze zmianą strony. Miasto dodatkowo słabo oznakowane. Wyjazd z miasta to też ciekawe przeżycie!
Obieramy kurs: Gruzińska Droga Wojenna, która prowadzi do granicy z Rosją. Udaje nam się dotrzeć za Anannuri, po drodze widok na pierwszy monastyr w Mchecie, potem w Anannuri. Póki co krajobraz wypełniają takie wyższe Bieszczady. Ale im wyżej, tym robi się jeszcze ładniej! Po drodze robimy sobie sjestę + drzemkę na pastwisku w cieniu drzew, co by choc troszkę odrobić zaległy lotniskowy sen. A pogoda genialna!!


Kategoria Wyprawa 2012: Gruzja i Armenia

Zakaukazie Dzień 1 z Pragi na Okęcie

  • DST 17.00km
  • Sprzęt Lord R.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 24 czerwca 2012 | dodano: 27.07.2012


Kategoria Wyprawa 2012: Gruzja i Armenia

(Przed)pierwszy dzień wyprawy!

  • DST 28.60km
  • Czas 01:40
  • VAVG 17.16km/h
  • Sprzęt Lord R.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 23 czerwca 2012 | dodano: 24.06.2012

Przedpierwszy dzień, co oznacza, że docieramy polskim busem do Stolycy. Zresztą pewnie już ostatni raz z tym przewoźnikiem, bo się wycofują z przewozu rowerów.. W Warszawie przygarnia nas na nocleg Mons. Się gubimy, trafiamy na most, gdzie trzeba wnosić obładowane rowery, no ale wreszcie docieramy w praskie progi.
W niedzielę czeka nas jeszcze przeprawa przez Stolicę na lotnisko, w poniedziałek przeprawa przez kolejną Stolicę i jazda!!!! Się nie mogę doczekać!!!!!


Kategoria Wyprawa 2012: Gruzja i Armenia, Mijjasto..